***
Rozdzierające pustka w moim sercu,
Wybrzmiewa głuchym echem pośród zgliszczy,
Które wcześniej nazywałam wspomnieniami,
Upojną iluzją beztroskiej rzeczywistości,
W którą tak łatwo dałam się oplątać,
Zamiatając pod dywan każdą troskę, mniejszy smutek,
Licząc, że wszystko jakoś się ułoży
Nieopisane i nieposkromione uczucie bezwładności,
W kokonie mroków i ciągłych niepowodzeń,
Otula mnie tak szczelnie, że nie potrafię uznać,
Czy to co czuję to realne uczucie,
Bądź maska, którą nakładam, by móc grać,
W złożonym teatrze świata, tańcząc na scenie.
Za mało mam siły, by skruszyć tę maskę,
Zbyt mało energii i chęci, by odzyskać moc,
Którą odebrał mi czas, pozwalając zrozumieć,
Więcej niż chciałby niejeden wrażliwy człowiek,
Który samotnością buduje potężny mur,
Oddzielający go od ludzi, narasta strach.
Głód czułości silniejszy od wszelkich pragnień,
Dokładając ironicznie kolejny cegły do muru,
Który piętrzy się z rozpaczy i niezrozumienia,
Nawet gdy człowiek ma blisko drugiego człowieka,
Względnie serdecznego, otwartego przyjaciela,
Odtrącony zostaje z powodu niezgodności myśli.
Samotność wśród tłumu głębiej zarysowana,
Niż w sercu niezagojona, tocząca się rana,
Którą nie sposób opatrzyć, gdyż wciąż rośnie,
Bez względu na szczere innych zainteresowanie,
Odmieniec pozostanie bierny w swojej pozycji.
Komentarze
Prześlij komentarz