Nihon
"Nihon"
Gęste baldachimy, sięgające niebios,
Życiodajnych odnóży, nietkniętej flory,
Piętrzą się, kreując, zjawiskowe twory,
Nieskażone łono, niezachwiany menos.
Pośród tajemnic labiryntu równowagi,
Przesiąkniętych esencją dziewiczej natury,
W uśpionej wiosce; nosiciele ludzkiej skóry,
Wiedli żywot, znani ze swojej odwagi.
Przepełnieni siłą, energią witalną,
Wdychali powietrze przepełnione magią,
Praktykując pokój, bytując z makią,
Według założeń, substancją astralną.
Jednak pewną nocą, w świetle księżyca,
Pradawne demony, przez jego krwawe oblicza,
Zerwały okowy błękitnego znicza,
Skrzącego się, który wśród mroków zachwyca.
Milkną cykady, widoczne nieba lśnienie,
Skąd się wzięły? Księcia Hirohiego pragną,
Na co one? Życia i krwi za życie łakną,
Wiatr szarpie strzechami chat, bytu mgnienie.
Wtem Hirohi, książę wioski, niczym wierzba
Rozłożysty wyłania się spośród cieni,
błysk ostrza przy pasie, spowity w zieleni,
Choć gniewny, stoi tam, niby posąg; rzeźba.
Swym ciemnym i przeszywającym spojrzeniem,
Omiata istoty, a następnie rusza,
Zrywa się, po czym ściera z tym, co go zmusza,
Z diabelskim nasieniem, ze swoim cierpieniem.
Wiecznie będąca gotującym się kotłem,
Wewnętrzna walka pomiędzy dobrem, a złem,
Odpowiedzialnością za czyny, a błędem,
Jest upragnionym o przebaczenie modłem.
Ostrze przenika bestie, jakby duszę
Jego ból, uciśnioną grzechem,
Rozchodzącym się po kościach, ryku echem
Istot szatańskich, ciętych przez księcia okszę,
Władca czuje już smak swojego zwycięstwa,
Lecz nagle podczas uboju podłych tworów,
Książe przeszyty! Jedną z ich macek,
Zadaje sam cios, kończy prym czarnoksięstwa.
Pada na ziemię, szata barwiona karminem,
Bohater, ociekający płynem demonów,
Po uratowaniu ludu, od złych potworów,
Leży na wznak, przebity na wskroś klinem.
Zieleń mieszając się z czerwienią daje
barwę składającą się na odcień świtu,
Początku dnia, kwiecia żywota rozkwitu,
Pory, od której się "nihon" zapoznaje.
Pozostaje zagubiony w odmętach pamięci,
Mimo rozchodzenia się po dolinach dzwonów
bicia, mimo pochlebnych za życia czynów,
Wybrańcy stają się na przyszłość zamknięci.
Przywracani jedynie przez starszy lud,
Opuszczeni przez los, na samym dnie,
Niczym posągi, po których bluszcz się pnie,
Poszukując nagłego odnalezienia cud.
Komentarze
Prześlij komentarz